poniedziałek, 19 listopada 2012
sobota, 17 listopada 2012
Renata Rudecka-Kalinowska: Marsz to był wasz ostatni...
Marsz to był wasz ostatni...
Prostota tego pomysłu jest uderzająca.
Polega na zastosowaniu w praktyce zasady: giń od własnej broni.
Przypuszczam, że za tym wyrwaniem Kaczyńskiemu z rąk jego ulubionej broni: bojówek kibolskich, bandytów stadionowych, handlarzy narkotykami i faszyzujących gówniarzy, stoi niezawodny o. Rydzyk.
Niezawodny w tworzeniu swoich własnych partnerów biznesowych w polityce.
Skoro nie wyszło mu z Ziobrą – wykreuje Zawiszę, na co Kobylański da pieniądze.
Nie wiem, czy stoi za tym agentura sowiecka – ale wiele wskazuje na to, że tak i że w jej wnętrzu istnieją różne grupy interesu, walczące ze sobą o własne strefy wpływu. Zwłaszcza teraz, gdy gwiazda Putina przygasa.
Mogą to być także skutki dobrych stosunków peruwiańsko-polskich i nacisków w Peru na Kobylańskiego, zagrażające jego biznesom i zmuszające go do naciskania na o.Rydzyka ...
Oczywiście, dla Polski, dla demokracji w naszym kraju, dla rządzących i dla nas – rozgrywki na tak zwanej prawicy są jedynie marginesem bez znaczenia. Są folklorem politycznym, który, owszem, utrudnia życia, tworzy często niedobry wizerunek Polski poza naszymi granicami, a nawet nieco osłabia naszą pozycję w rozgrywkach politycznych – ale generalnie w zderzeniu z silną pozycją Prezydenta RP i rządu premiera Tuska – w rzeczywistości, poza medialnym szumem, nie ma rzeczywistego wpływu na Polskę.
Dlatego rozważania o tym w jaki sposób likwiduje się, eksterminuje PiS, są rozważaniami na marginesie rzeczywistej polskiej polityki, siły państwa, które mocno pokazało swoją sprawność i skuteczność w pacyfikowaniu burd i zadym rozwydrzonej hołoty podczas ostatnich wydarzeń w Warszawie, nazywanych „Marszem Niepodległości”.
Skoro już wiemy, że Kaczyński utracił poparcie Rydzyka ( co może być chwilowe, ale niewątpliwie teraz jest faktem), skoro wiemy, ze najpodlejszy margines społeczny zagospodarowuje teraz Artur Zawisza, człowiek znacznie bardziej prymitywny od Kaczyńskiego – to nic dziwnego, że Kaczyńskiego jego ludzie wywożą (jak worek kartofli, jak powiada Jadwiga Staniszkis, niezawodna w swoich gafach ) do Krakowa, by tam stworzyć mu wrażenie, że jest nadal podziwianym „Ja-ro- sław-em” - nawet jeśli już nie tysiące, ale tylko dziesiątki tak skandują. I byle nie dowiedział się, że został właśnie wymieniony na nowszy model.
Biznes smoleński Sakiewicza i Macierewicza, żerujący na ludzkiej naiwności, niewiedzy oraz złej woli, wyciągający rocznie setki milionów frajerom z kieszeni na bezwartościowe gadżety i „relikwie” smoleńskie – będzie teraz zmuszony do twardej obrony swoich interesów. Ciekawe, czy nadal będzie chciał używać, jako reklamy, wizerunku J.Kaczyńskiego, czy też uzna, że to mu tylko szkodzi.
Niewątpliwie nieudany zamach stanu, z użyciem Cezarego Gmyza i redakcji „Rzeczpospolitej”, przy dwuznacznej postawie Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta, nie tylko nie dał władzy Kaczyńskiemu, ale stal się ewidentnie impulsem do „nowego rozdania” na polskiej prawicy, w którym Kaczyński z pozycji asa zrzucony został do pozycji bezwartościowej blotki.
Grozę sytuacji w PiS podkreśla dzisiejsze wystąpienie szarej eminencji PiS, człowieka nr 1 w PiS, Adama Lipińskiego – zabierającego głos jedynie w momentach dla PiS naprawdę ważnych, wręcz kluczowych.
To miał być Wielki Marsz Zwycięstwa PiS.
A nie był nawet marszem klęski, bo PiS Kaczyńskiego w tym marszu ogóle nie było.
I nigdy już nie będzie.
Polega na zastosowaniu w praktyce zasady: giń od własnej broni.
Przypuszczam, że za tym wyrwaniem Kaczyńskiemu z rąk jego ulubionej broni: bojówek kibolskich, bandytów stadionowych, handlarzy narkotykami i faszyzujących gówniarzy, stoi niezawodny o. Rydzyk.
Niezawodny w tworzeniu swoich własnych partnerów biznesowych w polityce.
Skoro nie wyszło mu z Ziobrą – wykreuje Zawiszę, na co Kobylański da pieniądze.
Nie wiem, czy stoi za tym agentura sowiecka – ale wiele wskazuje na to, że tak i że w jej wnętrzu istnieją różne grupy interesu, walczące ze sobą o własne strefy wpływu. Zwłaszcza teraz, gdy gwiazda Putina przygasa.
Mogą to być także skutki dobrych stosunków peruwiańsko-polskich i nacisków w Peru na Kobylańskiego, zagrażające jego biznesom i zmuszające go do naciskania na o.Rydzyka ...
Oczywiście, dla Polski, dla demokracji w naszym kraju, dla rządzących i dla nas – rozgrywki na tak zwanej prawicy są jedynie marginesem bez znaczenia. Są folklorem politycznym, który, owszem, utrudnia życia, tworzy często niedobry wizerunek Polski poza naszymi granicami, a nawet nieco osłabia naszą pozycję w rozgrywkach politycznych – ale generalnie w zderzeniu z silną pozycją Prezydenta RP i rządu premiera Tuska – w rzeczywistości, poza medialnym szumem, nie ma rzeczywistego wpływu na Polskę.
Dlatego rozważania o tym w jaki sposób likwiduje się, eksterminuje PiS, są rozważaniami na marginesie rzeczywistej polskiej polityki, siły państwa, które mocno pokazało swoją sprawność i skuteczność w pacyfikowaniu burd i zadym rozwydrzonej hołoty podczas ostatnich wydarzeń w Warszawie, nazywanych „Marszem Niepodległości”.
Skoro już wiemy, że Kaczyński utracił poparcie Rydzyka ( co może być chwilowe, ale niewątpliwie teraz jest faktem), skoro wiemy, ze najpodlejszy margines społeczny zagospodarowuje teraz Artur Zawisza, człowiek znacznie bardziej prymitywny od Kaczyńskiego – to nic dziwnego, że Kaczyńskiego jego ludzie wywożą (jak worek kartofli, jak powiada Jadwiga Staniszkis, niezawodna w swoich gafach ) do Krakowa, by tam stworzyć mu wrażenie, że jest nadal podziwianym „Ja-ro- sław-em” - nawet jeśli już nie tysiące, ale tylko dziesiątki tak skandują. I byle nie dowiedział się, że został właśnie wymieniony na nowszy model.
Biznes smoleński Sakiewicza i Macierewicza, żerujący na ludzkiej naiwności, niewiedzy oraz złej woli, wyciągający rocznie setki milionów frajerom z kieszeni na bezwartościowe gadżety i „relikwie” smoleńskie – będzie teraz zmuszony do twardej obrony swoich interesów. Ciekawe, czy nadal będzie chciał używać, jako reklamy, wizerunku J.Kaczyńskiego, czy też uzna, że to mu tylko szkodzi.
Niewątpliwie nieudany zamach stanu, z użyciem Cezarego Gmyza i redakcji „Rzeczpospolitej”, przy dwuznacznej postawie Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta, nie tylko nie dał władzy Kaczyńskiemu, ale stal się ewidentnie impulsem do „nowego rozdania” na polskiej prawicy, w którym Kaczyński z pozycji asa zrzucony został do pozycji bezwartościowej blotki.
Grozę sytuacji w PiS podkreśla dzisiejsze wystąpienie szarej eminencji PiS, człowieka nr 1 w PiS, Adama Lipińskiego – zabierającego głos jedynie w momentach dla PiS naprawdę ważnych, wręcz kluczowych.
To miał być Wielki Marsz Zwycięstwa PiS.
A nie był nawet marszem klęski, bo PiS Kaczyńskiego w tym marszu ogóle nie było.
I nigdy już nie będzie.
Renata Rudecka-Kalinowska
sobota, 10 listopada 2012
piątek, 9 listopada 2012
Palikot: To była pijacka wyprawa. Kaczyńskiemu należy się więzienie
Palikot: To była pijacka wyprawa. Kaczyńskiemu należy się więzienie
- To była pijacka wyprawa. Lech Kaczyński pił do późna w nocy, gdyby nie pił, to by się nie spóźnili pół godziny. Następnego dnia wylądowaliby, bo nie byłoby wcześniej mgły. Leczyli kaca na pokładzie samolotu - powiedział w Radiu ZET Janusz Palikot i dodał, że Jarosławowi Kaczyńskiemu za jego wypowiedzi w sprawie katastrofy smoleńskiej należy się więzienie.
- Prokurator generalny nie wszczął postępowania przeciwko Kaczyńskiemu, Hofmanowi i Macierewiczowi, którzy powiedzieli, że mają dowody i sformułowali tezę, że premier i ministrowie są zamachowcami. Oskarżono premiera rządu o zabójstwo - mówił wyraźnie wzburzony Palikot.
Polityk dodał, że duża ilość błędów popełniona przez rząd w sprawie wyjaśnienia katastrofy, fatalna polityka informacyjna i wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego przyczyniły się do tego, że ponad 30 proc. społeczeństwa wierzy w zamach.
- W obecnej sytuacji w Polsce nie jesteśmy w stanie tego wyjaśnić. Jesteśmy kompletnie bezsilni. Co chwilę będziemy mieli poczucie totalnego absurdu. Opadają mi ręce, nie wiem jak z tego wyjść - stwierdził lider RP.
Palikot powiedział, że zdaje sobie sprawę, iż za słowa o prezydencie Kaczyńskim będzie ścigany. - Tylko Kaczyński może powiedzieć co chce i nigdy nie jest ścigany. Kaczyński szkodzi Polsce. Jego wypowiedzi są skandaliczne. Uważam, że należy mu się więzienie - zaproponował polityk.
- Kaczyński jest obiektywnie agentem rosyjskim, niezależnie od tego, jakie ma przekonania. Doszło do nadużycia ze strony Kaczyńskiego, który grał trupami. Część rodzin smoleńskich też. Jedna strona codziennie powtarza, że był zamach - mówił.
- Proponuję, żeby prokurator aresztował Kaczyńskiego i skończył kompletną bezkarność w tej sprawie - powiedział Palikot i dodał, że winić za to trzeba komisję Millera i za jej brak odwagi w mówieniu o tym, jak było. - Teraz sami nie mając wrogów, w końcu się pokłócimy i szlag trafi to państwo i społeczeństwo - powiedział na zakończenie.
czwartek, 8 listopada 2012
Linki do kolejnych zdjęc ze Smoleńska
Linki do kolejnych zdjęc ze Smoleńska
Многие читатели отмечают странности "пожара" этой "катастрофы". И действительно, самолет с тоннами или хотя бы центнерами керосина либо воспламеняется, полыхая огнем, занимающим большую площадь, либо вообще не горит. На фото и двух видео этой "катастрофы" видны только небольшие костерки с очень густым дымом. Так не бывает.
Место разжигания одного из этих костерков вы видите здесь:
Фото 1 2
Судя по расположению, это и есть небольшой пятачок, горевший на видео. Ясно, что тонны и даже центнеры из баков гипотетического разбившегося самолета на таких маленьких пятачках не горят, это рукотворный костер.
Тела обуглены только с одной стороны. Следов, остатков, куч пепла от каких-то предметов, которые могли гореть и обуглить тела с одной стороны, не видно; такие следы может оставить только жидкость, сгорающая без остатка.
При этом горючих предметов, тряпок, подушек вокруг и в непосредственной близости от места горения вокруг полно.
Видно, что тела были раздеты; сгоревшая одежда оставила бы следы, а таких следов нет.
Ясно, что к моменту разведения костра люди были мертвы. Люди, гибнущие и загоревшиеся одновременно, так не выглядят; тело еще несколько минут отдает жидкость, кожа лопается, и т.д.
Обращает на себя внимание поразительная кучность и равномерность разброса людей, кресел, бумаг и прочего. Очень четкая граница "хаотичного выпадения и рассыпания". Так не бывает при "хаотичном" падении, так бывает при доставке и раскладке по плану:
Фото 3 4
На снимке ниже на переднем плане крайне странное тело. Когда грязью покрыто все до сантиметра, в том числе тела, объяснение наличию чистого тела в чистой майке может одно: тело положили сюда после других тел, поверх грязи.
Майка на уровне плеч, на наш взгляд объясняется попыткой посмертного одевания. На человека такой комплекции, лежащего в такой позе, очень трудно надеть майку после посмертного окоченения. С майкой и не стали возиться, нацепили только на плечи.
Фото 5
На следующем снимке вновь отмечаем бирку на запястье. Кто и зачем приматывал эти бирки в самолете? Вопрос излишний. Это тела не из самолета.
Фото 6
На фото в первом посте этого цикла обращает на себя внимание множество тел с раздавленными и разбитыми головами, здесь мы видим еще и обезглавленное тело.
Поза ближайшего тела совершенно невероятная для "катастрофы". Несомненно, руки так не складывают при катастрофах, руки были сложены так на месте смерти, и это не аэродром Смоленск - Северный.
Фото 7
Абсолютно невероятно при таких повреждениях отсутствие крови. Специалисты (правда, только в частном порядке) говорят, что крови в этом теле не было задолго до этого кадра, и само это тело из холодильника. Синяки на руке и на туловище скорее всего получены при жизни, разрублено тело, безусловно, после смерти.
Место разжигания одного из этих костерков вы видите здесь:
Фото 1 2
Судя по расположению, это и есть небольшой пятачок, горевший на видео. Ясно, что тонны и даже центнеры из баков гипотетического разбившегося самолета на таких маленьких пятачках не горят, это рукотворный костер.
Тела обуглены только с одной стороны. Следов, остатков, куч пепла от каких-то предметов, которые могли гореть и обуглить тела с одной стороны, не видно; такие следы может оставить только жидкость, сгорающая без остатка.
При этом горючих предметов, тряпок, подушек вокруг и в непосредственной близости от места горения вокруг полно.
Видно, что тела были раздеты; сгоревшая одежда оставила бы следы, а таких следов нет.
Ясно, что к моменту разведения костра люди были мертвы. Люди, гибнущие и загоревшиеся одновременно, так не выглядят; тело еще несколько минут отдает жидкость, кожа лопается, и т.д.
Обращает на себя внимание поразительная кучность и равномерность разброса людей, кресел, бумаг и прочего. Очень четкая граница "хаотичного выпадения и рассыпания". Так не бывает при "хаотичном" падении, так бывает при доставке и раскладке по плану:
Фото 3 4
На снимке ниже на переднем плане крайне странное тело. Когда грязью покрыто все до сантиметра, в том числе тела, объяснение наличию чистого тела в чистой майке может одно: тело положили сюда после других тел, поверх грязи.
Майка на уровне плеч, на наш взгляд объясняется попыткой посмертного одевания. На человека такой комплекции, лежащего в такой позе, очень трудно надеть майку после посмертного окоченения. С майкой и не стали возиться, нацепили только на плечи.
Фото 5
На следующем снимке вновь отмечаем бирку на запястье. Кто и зачем приматывал эти бирки в самолете? Вопрос излишний. Это тела не из самолета.
Фото 6
На фото в первом посте этого цикла обращает на себя внимание множество тел с раздавленными и разбитыми головами, здесь мы видим еще и обезглавленное тело.
Поза ближайшего тела совершенно невероятная для "катастрофы". Несомненно, руки так не складывают при катастрофах, руки были сложены так на месте смерти, и это не аэродром Смоленск - Северный.
Фото 7
Абсолютно невероятно при таких повреждениях отсутствие крови. Специалисты (правда, только в частном порядке) говорят, что крови в этом теле не было задолго до этого кадра, и само это тело из холодильника. Синяки на руке и на туловище скорее всего получены при жизни, разрублено тело, безусловно, после смерти.
niedziela, 4 listopada 2012
Szokujące drastyczne zdjęcia nagich ciał ofiar katastrofy samolotu w Smoleńsku 2010 Шокирующие катастрофы Смоленск
Szokujące zdjęcia katastrofy Smoleńsk Шокирующие катастрофы Смоленск
piątek, 2 listopada 2012
czwartek, 1 listopada 2012
Renata Rudecka-Kalinowska: TO BYŁ ZAMACH STANU
Renata Rudecka-Kalinowska
TO BYŁ ZAMACH STANU
TO BYŁ ZAMACH STANU.
Nieudany. Ale starannie zaplanowany.
Sekwencja zdarzeń i czas w jakim się one miały odbywać i w jakim część z nich się już odbyła, dowodzą, że mieliśmy i wciąż mamy z działaniem zorganizowanej grupy, działającej wspólnie i w porozumieniu po to, by podstępem i siłą obalić legalny, demokratycznie wybrany rząd RP.
Nieudany. Ale starannie zaplanowany.
Sekwencja zdarzeń i czas w jakim się one miały odbywać i w jakim część z nich się już odbyła, dowodzą, że mieliśmy i wciąż mamy z działaniem zorganizowanej grupy, działającej wspólnie i w porozumieniu po to, by podstępem i siłą obalić legalny, demokratycznie wybrany rząd RP.
Najpierw tygodniami podgrzewano odpowiednio atmosferę przygotowując ludzi na eskalację wydarzeń. Poprzez działania medialne, w których udział mieli dziennikarze–pisowscy propagandyści, kreowano obraz złego rządu Donalda Tuska i realnej możliwości zastąpienia go rządem dobrym. Rządem niepartyjnym (niby-niepisowski) na czele którego miał stanąć marionetkowy „techniczny” premier z profesorskim tytułem. Temu służyły także owe debaty z „naukowcami” rozpatrujące newralgiczne dziedziny życia Polaków.
Kiedy sondaże pokazały skuteczność zmasowanego ataku na rząd przeprowadzający w tym czasie trudne, niepopularne reformy i słupki poparcia dla PiS przekroczyły poparcie dla PO, stało się jasne, ze cały plan może się udać.
Grze na emocjach towarzyszyły równolegle działania, które miały stać się zarzewiem działań politycznych, zmierzających do odwołania w sposób „legalny”, lub do złożenia dymisji pod przymusem przez Donalda Tuska.
Zdziwienie, jakie budzi „powrót do Smoleńska” Jarosława Kaczyńskiego – jest nieuzasadnione. On nigdy „Smoleńska” nie porzucił. Jedynie „Smoleńsk” dawał mu szansę na tyle silnego uderzenia, by zrealizować plan. Potrzebował jedynie podbudowy oddziałującej psychologicznie i czyniącej wiarygodnymi jego działania – i tym było to jego „jesienne otwarcie”.
Przygotowania do akcji marszowych 11 listopada, poprzedzonych kolejną miesięcznicą jak każdego 10-ego – to przygotowania do święcenia sukcesu, do fety zwycięstwa, do pisowskiego święta niepodległości pod nowym przywództwem PiS i osobiście Kaczyńskiego.
Artykul dyspozycyjnego dziennikarza, Cezarego Gmyza oparty o bzdurę, którą da się naświetlić jako zdarzenie niepodważalne, dowodzące popełnienia zbrodni i zrzucenia odpowiedzialności za tę zbrodnię na Tuska i jego rząd – przygotowywano całymi tygodniami.
Krety pisowskie, co do których obecności w prokuraturze nie ma najmniejszych wątpliwości, wyszukały co może się nadać i dostarczały „przecieków” z prowadzonego śledztwa, tak by drobiazgowe informacje mogły z jednej strony dostatecznie zagmatwać temat a z drugiej stanowić zwarty materiał uderzeniowy, potwierdzający, ze doszło do zaplanowanego wybuchu – a więc zbrodni, morderstwa „całej elity kraju”, jak lubią nazywać śmierć 96 osób w większości bez związku z PiS, środowiska pisowskie.
Pikanterii całej sprawie dodaje osobiste zaangażowanie Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta i seria jego spotkań w tym spotkanie z naczelnym redaktorem „Rzeczpospolitej” Tomaszem Wróblewskim, poprzedzające druk artykułu Gmyza. Pytania, jakie się w związku z osobą Seremeta i jego spotkaniami nasuwają, przedstawiłam we wczorajszym moim tekście:
Kiedy sondaże pokazały skuteczność zmasowanego ataku na rząd przeprowadzający w tym czasie trudne, niepopularne reformy i słupki poparcia dla PiS przekroczyły poparcie dla PO, stało się jasne, ze cały plan może się udać.
Grze na emocjach towarzyszyły równolegle działania, które miały stać się zarzewiem działań politycznych, zmierzających do odwołania w sposób „legalny”, lub do złożenia dymisji pod przymusem przez Donalda Tuska.
Zdziwienie, jakie budzi „powrót do Smoleńska” Jarosława Kaczyńskiego – jest nieuzasadnione. On nigdy „Smoleńska” nie porzucił. Jedynie „Smoleńsk” dawał mu szansę na tyle silnego uderzenia, by zrealizować plan. Potrzebował jedynie podbudowy oddziałującej psychologicznie i czyniącej wiarygodnymi jego działania – i tym było to jego „jesienne otwarcie”.
Przygotowania do akcji marszowych 11 listopada, poprzedzonych kolejną miesięcznicą jak każdego 10-ego – to przygotowania do święcenia sukcesu, do fety zwycięstwa, do pisowskiego święta niepodległości pod nowym przywództwem PiS i osobiście Kaczyńskiego.
Artykul dyspozycyjnego dziennikarza, Cezarego Gmyza oparty o bzdurę, którą da się naświetlić jako zdarzenie niepodważalne, dowodzące popełnienia zbrodni i zrzucenia odpowiedzialności za tę zbrodnię na Tuska i jego rząd – przygotowywano całymi tygodniami.
Krety pisowskie, co do których obecności w prokuraturze nie ma najmniejszych wątpliwości, wyszukały co może się nadać i dostarczały „przecieków” z prowadzonego śledztwa, tak by drobiazgowe informacje mogły z jednej strony dostatecznie zagmatwać temat a z drugiej stanowić zwarty materiał uderzeniowy, potwierdzający, ze doszło do zaplanowanego wybuchu – a więc zbrodni, morderstwa „całej elity kraju”, jak lubią nazywać śmierć 96 osób w większości bez związku z PiS, środowiska pisowskie.
Pikanterii całej sprawie dodaje osobiste zaangażowanie Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta i seria jego spotkań w tym spotkanie z naczelnym redaktorem „Rzeczpospolitej” Tomaszem Wróblewskim, poprzedzające druk artykułu Gmyza. Pytania, jakie się w związku z osobą Seremeta i jego spotkaniami nasuwają, przedstawiłam we wczorajszym moim tekście:
Jarosław Kaczyński natychmiast po publikacji w swoim wystąpieniu postawił wszystkie wcześniej przygotowane zarzuty o dokonanie zbrodni rządowi Tuska domagając się jego dymisji i zwołania natychmiastowego posiedzenia sejmu.
Jego totumfaccy powtarzali je na konferencjach prasowych. Poziom buty, chamstwa, oszczerstwa, kłamstwa sięgnął zenitu. Doszło do wielokrotnego złamania prawa. PUBLICZNEGO złamania prawa. Łamiący je mieli pełną świadomość swoich czynów – ale mieli tez świadomość, ze uczestniczą w zorganizowanej akcji, której cel miał być niebawem osiągnięty - mieli odnieść zwycięstwo – a zwycięzców nikt z ich czynów nie rozlicza.
Przytłoczony naporem „niepodważalnych faktów o „trotylu” w atmosferze zmasowanej niechęci społecznej, a być może także i zdradzony przez koalicjanta, na tym zwołanym w trybie nadzwyczajnym posiedzeniu sejmu, rząd Donalda Tuska musiałby się podać do dymisji, lub zostałby odwołany.
Zamiast zapowiadanego i pozbawionego szans glosowania na „zwyczajnym” wotum nieufności – byłoby swoiste „nadzwyczajne” wotum nieufności wprowadzające czekającego w przedpokoju sejmowym Andrzeja Glińskiego na urząd premiera RP. Albo... „głos ludu” zadecydowałby o tym, że Gliński zostałby odstawiony tam skąd przyszedł, a premierem zostałby Jarosław Chcę Mieć Władzę Kaczyński.
Okres świąt, długiego weekendu, uroczystej atmosfery Święta Zmarłych i oczekiwania na powagę Święta Niepodległości – wydawał się idealny na przeprowadzenie takiej akcji.
Nie udało się.
Tomasz Wróblewski, szef „Rzeczpospolitej” po niewczasie, ale jednak zorientował się co jest grane. Seria dziwnych sprostowań, wycofywania się, częściowych wyjaśnień, podjętych na łamach „Rzeczpospolitej”. Znikniecie zwołującego wcześniej konferencję prasowa samego Gmyza (zapewne konferencja ta miała być „dobiciem” rządu), wreszcie oddanie się Wróblewskiego do dyspozycji swoich szefów – oraz kontrakcja ekspertów, ludzi fachowo i rzetelnie wyjaśniających absurd stawianych w tekście Gmyza „trotylowych” tez – wywołały otrzeźwienie mediów.
Zrozumiano, że to nie są , jak dotąd, „jaja” Kaczyńskiego – ale sprawa ma śmiertelnie poważny charakter.
Premier Donald Tusk i Prezydent Rzeczypospolitej Bronisław Komorowski, niekwestionowany autorytet, cieszący się najwyższym zaufaniem Polaków – jasno i dobitnie nazwali niedopuszczalnym to, co się stało.
Jedynie zachowanie Prokuratora Generalnego, już po tym kuriozalnym akcie złamania prawa przez Kaczyńskiego i jego ludzi, spotykającego się PRYWATNIE z Jarosławem Kaczyńskim jest dziwnym zgrzytem noszącym znamiona... złamania prawa przez Prokuratora Generalnego.
Co teraz?
Teraz WSZYSCY, powtarzam WSZYSCY uczestnicy tego ZAMACHU STANU powinni stanąć przed sądem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)