sobota, 15 grudnia 2012

Paweł Pisaniecki Antoni Macierewicz przedstawił kolejny dowód na zamach w Smoleńsku, o którym od samego początku miała wiedzieć polska prokuratura.


Antoni Macierewicz przedstawił kolejny dowód na zamach w Smoleńsku, o którym od samego początku miała wiedzieć polska prokuratura. Macierewicz i jego zespół geniuszy dorwali się do ekspertyzy, którą latem 2010 roku prowadząca śledztwo prokuratura wojskowa zamówiła w specjalizującej się w interpretacji zdjęć satelitarnych amerykańskiej firmie. Po analizie wykonanych przez satelitę fotografii miejsca katastrofy specjaliści z USA opatrzyli zdjęcia komentarzem "miejsca prawdopodobnych wybuchów", a komisja ministra Jerzego Millera dopisała do opisu "prawdopodobne strefy pożarów". Łebski poseł PiS chciał być bardzo sprytny i pominął w swoich rozważaniach fakt, że spadający Tupolew eksplodował po zderzeniu z ziemią tworząc w tym miejscu kilka ognisk pożarów i orzekł, że wykryte przez niego fałszerstwo stanowi wystarczającą przesłankę do skierowania zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa polegającemu na sfałszowaniu amerykańskiej ekspertyzy.


Po zaprezentowaniu dowodu na kolejne kłamstwo smoleńskie poseł Antoni Macierewicz wyzwał rząd Donalda Tuska na pojedynek, który miałby się odbyć w styczniu przyszłego roku. Potyczka rządowych i "niezależnych" ekspertów, której żąda szef parlamentarnego zespołu Prawa i Sprawiedliwości miałaby się odbyć na jednym z warszawskich uniwersytetów. Pewny zwycięstwa parlamentarzysta oświadczył, że bardzo liczy na to, że Tusk i jego eksperci nie stchórzą, a debata na argumenty odbędzie się w wyznaczonym przez niego terminie i miejscu. Szczerze wątpię by premier podniósł rękawicę rzuconą przez smoleńskich bajkopisarzy, których nigdy, nikt i nic nie przekona, że na świecie istnieją wypadki lotnicze inne niż te, które miały miejsce w skutek zamachów, a prezydent Lech Kaczyński i jego blisko stuosobowa delegacja padli ofiarami takiego właśnie wypadku. Znalezienie się w towarzystwie Macierewicza i jego "autorytetów" byłoby brakiem szacunku dla samego siebie jak i dla tragicznie zmarłych w katastrofie.

Jarku! Dziękuję ci że wytrwałeś w internowaniu

sobota, 17 listopada 2012

Renata Rudecka-Kalinowska: Marsz to był wasz ostatni...


Marsz to był wasz ostatni...

Prostota tego pomysłu jest uderzająca.
Polega na  zastosowaniu w praktyce zasady: giń od własnej broni.

Przypuszczam, że za tym wyrwaniem Kaczyńskiemu z rąk jego ulubionej broni: bojówek kibolskich, bandytów stadionowych, handlarzy narkotykami i faszyzujących gówniarzy, stoi niezawodny o. Rydzyk. 

Niezawodny w tworzeniu swoich własnych partnerów biznesowych w polityce.
Skoro nie wyszło mu z Ziobrą – wykreuje Zawiszę, na co Kobylański da pieniądze.
Nie wiem, czy stoi za tym agentura sowiecka – ale wiele wskazuje na to, że tak i że w jej wnętrzu istnieją różne grupy interesu, walczące ze sobą o własne strefy wpływu. Zwłaszcza teraz, gdy gwiazda Putina przygasa.
Mogą to być także skutki dobrych stosunków peruwiańsko-polskich i nacisków w Peru na Kobylańskiego, zagrażające jego biznesom i zmuszające go do naciskania na o.Rydzyka ...
Oczywiście, dla Polski, dla demokracji w naszym kraju, dla rządzących i dla nas – rozgrywki na tak zwanej prawicy są jedynie marginesem bez znaczenia. Są folklorem politycznym, który, owszem, utrudnia życia, tworzy często niedobry wizerunek Polski poza naszymi  granicami, a nawet nieco osłabia naszą pozycję w rozgrywkach politycznych – ale generalnie w zderzeniu z silną pozycją Prezydenta RP i rządu premiera Tuska – w rzeczywistości, poza medialnym szumem, nie ma rzeczywistego wpływu na Polskę.

Dlatego rozważania o tym w jaki sposób likwiduje się, eksterminuje PiS, są rozważaniami na marginesie rzeczywistej polskiej polityki, siły państwa, które mocno pokazało swoją sprawność i skuteczność w pacyfikowaniu burd i zadym rozwydrzonej hołoty podczas ostatnich wydarzeń w Warszawie, nazywanych „Marszem Niepodległości”.

Skoro już wiemy, że Kaczyński utracił poparcie Rydzyka ( co może być chwilowe, ale niewątpliwie teraz jest faktem), skoro wiemy, ze najpodlejszy margines społeczny zagospodarowuje teraz Artur Zawisza, człowiek znacznie bardziej prymitywny od Kaczyńskiego – to nic dziwnego, że Kaczyńskiego jego ludzie wywożą (jak worek kartofli, jak powiada Jadwiga Staniszkis, niezawodna w swoich gafach )  do Krakowa, by tam stworzyć mu wrażenie, że jest nadal podziwianym „Ja-ro- sław-em” - nawet jeśli już nie tysiące, ale tylko dziesiątki tak skandują. I byle nie dowiedział się, że został właśnie wymieniony na nowszy model.

Biznes smoleński Sakiewicza i Macierewicza, żerujący na ludzkiej naiwności, niewiedzy oraz złej woli, wyciągający rocznie setki milionów frajerom z kieszeni na bezwartościowe gadżety i „relikwie” smoleńskie – będzie teraz zmuszony do twardej obrony swoich interesów. Ciekawe, czy nadal będzie chciał używać, jako reklamy, wizerunku J.Kaczyńskiego, czy też uzna, że to mu tylko szkodzi. 

Niewątpliwie nieudany zamach stanu, z użyciem Cezarego Gmyza i redakcji „Rzeczpospolitej”, przy dwuznacznej postawie Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta, nie tylko nie dał władzy Kaczyńskiemu, ale stal się ewidentnie impulsem do „nowego rozdania” na polskiej prawicy, w którym Kaczyński z pozycji asa zrzucony został do pozycji bezwartościowej blotki. 
Grozę sytuacji w PiS podkreśla dzisiejsze wystąpienie  szarej eminencji PiS, człowieka nr 1 w PiS, Adama Lipińskiego – zabierającego głos jedynie w momentach dla PiS naprawdę ważnych, wręcz kluczowych.

To miał być Wielki  Marsz Zwycięstwa PiS.  
A nie był nawet marszem klęski, bo PiS Kaczyńskiego w tym marszu ogóle nie było. 
I nigdy już nie będzie.
 

Renata Rudecka-Kalinowska

piątek, 9 listopada 2012

LINK DO STRONY NA FACEBOOKU KLIKNIJ

Tajny informator gryzipiórka Gmyza rys. Wiater

"To była pijacka wyprawa. Lech Kaczyński pił do późna w nocy, gdyby nie pił, to by się nie spóźnili pół godziny." - Janusz Palikot rys. Wiater

Palikot: To była pijacka wyprawa. Kaczyńskiemu należy się więzienie


Palikot: To była pijacka wyprawa. Kaczyńskiemu należy się więzienie

- To była pijacka wyprawa. Lech Kaczyński pił do późna w nocy, gdyby nie pił, to by się nie spóźnili pół godziny. Następnego dnia wylądowaliby, bo nie byłoby wcześniej mgły. Leczyli kaca na pokładzie samolotu - powiedział w Radiu ZET Janusz Palikot i dodał, że Jarosławowi Kaczyńskiemu za jego wypowiedzi w sprawie katastrofy smoleńskiej należy się więzienie.
Janusz Palikot, fot. PAP/Tomasz Gzell
Janusz Palikot, fot. PAP/Tomasz Gzell
- Prokurator generalny nie wszczął postępowania przeciwko Kaczyńskiemu, Hofmanowi i Macierewiczowi, którzy powiedzieli, że mają dowody i sformułowali tezę, że premier i ministrowie są zamachowcami. Oskarżono premiera rządu o zabójstwo - mówił wyraźnie wzburzony Palikot.
Polityk dodał, że duża ilość błędów popełniona przez rząd w sprawie wyjaśnienia katastrofy, fatalna polityka informacyjna i wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego przyczyniły się do tego, że ponad 30 proc. społeczeństwa wierzy w zamach.
- W obecnej sytuacji w Polsce nie jesteśmy w stanie tego wyjaśnić. Jesteśmy kompletnie bezsilni. Co chwilę będziemy mieli poczucie totalnego absurdu. Opadają mi ręce, nie wiem jak z tego wyjść - stwierdził lider RP.
Palikot powiedział, że zdaje sobie sprawę, iż za słowa o prezydencie Kaczyńskim będzie ścigany. - Tylko Kaczyński może powiedzieć co chce i nigdy nie jest ścigany. Kaczyński szkodzi Polsce. Jego wypowiedzi są skandaliczne. Uważam, że należy mu się więzienie - zaproponował polityk.
- Kaczyński jest obiektywnie agentem rosyjskim, niezależnie od tego, jakie ma przekonania. Doszło do nadużycia ze strony Kaczyńskiego, który grał trupami. Część rodzin smoleńskich też. Jedna strona codziennie powtarza, że był zamach - mówił.
- Proponuję, żeby prokurator aresztował Kaczyńskiego i skończył kompletną bezkarność w tej sprawie - powiedział Palikot i dodał, że winić za to trzeba komisję Millera i za jej brak odwagi w mówieniu o tym, jak było. - Teraz sami nie mając wrogów, w końcu się pokłócimy i szlag trafi to państwo i społeczeństwo - powiedział na zakończenie.

czwartek, 8 listopada 2012

Linki do kolejnych zdjęc ze Smoleńska


Linki do kolejnych zdjęc ze Smoleńska

Многие читатели отмечают странности "пожара" этой "катастрофы". И действительно, самолет с тоннами или хотя бы центнерами керосина либо воспламеняется, полыхая огнем, занимающим большую площадь, либо вообще не горит. На фото и двух видео этой "катастрофы" видны только небольшие костерки с очень густым дымом. Так не бывает. 
Место разжигания одного из этих костерков вы видите здесь:

Фото 1  2

Судя по расположению, это и есть небольшой пятачок, горевший на видео. Ясно, что тонны и даже центнеры из баков гипотетического разбившегося самолета на таких маленьких пятачках не горят, это рукотворный костер.
Тела обуглены только с одной стороны. Следов, остатков, куч пепла от каких-то предметов, которые могли гореть и обуглить тела с одной стороны, не видно; такие следы может оставить только жидкость, сгорающая без остатка.
При этом горючих предметов, тряпок, подушек вокруг и в непосредственной близости от места горения вокруг полно. 
Видно, что тела были раздеты; сгоревшая одежда оставила бы следы, а таких следов нет.
Ясно, что к моменту разведения костра люди были мертвы. Люди, гибнущие и загоревшиеся одновременно, так не выглядят; тело еще несколько минут отдает жидкость, кожа лопается, и т.д.

Обращает на себя внимание поразительная кучность и равномерность разброса людей, кресел, бумаг и прочего. Очень четкая граница "хаотичного выпадения и рассыпания". Так не бывает при "хаотичном" падении, так бывает при доставке и раскладке по плану:

Фото 3 4

На снимке ниже на переднем плане крайне странное тело. Когда грязью покрыто все до сантиметра, в том числе тела, объяснение наличию чистого тела в чистой майке может одно: тело положили сюда после других тел, поверх грязи. 
Майка на уровне плеч, на наш взгляд объясняется попыткой посмертного одевания. На человека такой комплекции, лежащего в такой позе, очень трудно надеть майку после посмертного окоченения. С майкой и не стали возиться, нацепили только на плечи.

Фото 5

На следующем снимке вновь отмечаем бирку на запястье. Кто и зачем приматывал эти бирки в самолете? Вопрос излишний. Это тела не из самолета.

Фото 6

На фото в первом посте этого цикла обращает на себя внимание множество тел с раздавленными и разбитыми головами, здесь мы видим еще и обезглавленное тело.
Поза ближайшего тела совершенно невероятная для "катастрофы". Несомненно, руки так не складывают при катастрофах, руки были сложены так на месте смерти, и это не аэродром Смоленск - Северный.

Фото 7

Абсолютно невероятно при таких повреждениях отсутствие крови. Специалисты (правда, только в частном порядке) говорят, что крови в этом теле не было задолго до этого кадра, и само это тело из холодильника. Синяки на руке и на туловище скорее всего получены при жизни, разрублено тело, безусловно, после смерти.

czwartek, 1 listopada 2012

Dzień Hańby Narodowej - pochówek Lecha Kaczyńskiego na Wawelu

Renata Rudecka-Kalinowska: TO BYŁ ZAMACH STANU


Renata Rudecka-Kalinowska


TO BYŁ ZAMACH STANU

TO BYŁ ZAMACH STANU.
Nieudany. Ale starannie zaplanowany. 

Sekwencja zdarzeń i czas w jakim się one miały odbywać i w jakim część z nich się już odbyła, dowodzą, że mieliśmy i wciąż mamy z działaniem zorganizowanej grupy, działającej wspólnie i w porozumieniu po to, by podstępem i siłą obalić legalny, demokratycznie wybrany rząd RP.
Najpierw tygodniami podgrzewano odpowiednio atmosferę przygotowując ludzi na eskalację wydarzeń. Poprzez działania medialne, w których udział mieli dziennikarze–pisowscy propagandyści, kreowano obraz złego rządu Donalda Tuska i realnej możliwości zastąpienia go rządem dobrym. Rządem niepartyjnym (niby-niepisowski) na czele którego miał stanąć marionetkowy „techniczny” premier z profesorskim tytułem. Temu służyły także owe debaty z „naukowcami” rozpatrujące newralgiczne dziedziny życia Polaków.
Kiedy sondaże pokazały skuteczność zmasowanego ataku na rząd przeprowadzający w tym czasie  trudne, niepopularne  reformy i słupki poparcia dla PiS przekroczyły poparcie dla PO, stało się jasne, ze cały plan może się udać.

Grze na emocjach towarzyszyły równolegle działania, które miały stać się zarzewiem działań politycznych, zmierzających do odwołania w sposób „legalny”, lub do złożenia dymisji pod przymusem przez Donalda Tuska.
Zdziwienie, jakie budzi „powrót do Smoleńska” Jarosława Kaczyńskiego – jest nieuzasadnione. On nigdy „Smoleńska” nie porzucił. Jedynie „Smoleńsk” dawał mu szansę na tyle silnego uderzenia, by zrealizować plan. Potrzebował jedynie podbudowy oddziałującej psychologicznie i czyniącej wiarygodnymi jego działania – i tym było to jego „jesienne otwarcie”.

Przygotowania do akcji marszowych 11 listopada, poprzedzonych kolejną miesięcznicą jak każdego 10-ego – to przygotowania do święcenia sukcesu, do fety zwycięstwa, do pisowskiego  święta niepodległości pod nowym przywództwem PiS i osobiście Kaczyńskiego.

Artykul dyspozycyjnego dziennikarza, Cezarego Gmyza oparty o  bzdurę, którą da się naświetlić jako zdarzenie niepodważalne, dowodzące popełnienia zbrodni i zrzucenia odpowiedzialności za tę zbrodnię na Tuska i jego rząd – przygotowywano całymi tygodniami. 
Krety pisowskie, co do których obecności w prokuraturze nie ma najmniejszych wątpliwości, wyszukały co może się nadać i dostarczały „przecieków” z prowadzonego śledztwa, tak by drobiazgowe informacje mogły z jednej strony dostatecznie zagmatwać temat a z drugiej stanowić zwarty materiał uderzeniowy, potwierdzający, ze doszło do zaplanowanego wybuchu – a więc zbrodni, morderstwa „całej elity kraju”, jak lubią nazywać śmierć 96 osób w większości bez związku z PiS, środowiska pisowskie.

Pikanterii całej sprawie dodaje osobiste zaangażowanie Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta i seria jego spotkań w tym spotkanie z naczelnym redaktorem „Rzeczpospolitej” Tomaszem Wróblewskim, poprzedzające druk artykułu Gmyza. Pytania, jakie się w związku z osobą Seremeta i jego spotkaniami nasuwają, przedstawiłam we wczorajszym moim tekście:

Jarosław Kaczyński natychmiast po publikacji w swoim wystąpieniu postawił wszystkie wcześniej przygotowane zarzuty o dokonanie zbrodni rządowi Tuska domagając się jego dymisji i zwołania natychmiastowego posiedzenia sejmu. 
Jego totumfaccy powtarzali je na konferencjach prasowych. Poziom buty, chamstwa, oszczerstwa, kłamstwa sięgnął zenitu. Doszło do wielokrotnego złamania prawa. PUBLICZNEGO złamania prawa. Łamiący je mieli pełną świadomość swoich czynów – ale mieli tez świadomość, ze uczestniczą w zorganizowanej akcji, której cel miał być niebawem osiągnięty - mieli odnieść zwycięstwo – a zwycięzców nikt z ich czynów nie rozlicza.

Przytłoczony naporem „niepodważalnych faktów o „trotylu” w atmosferze zmasowanej niechęci społecznej, a być może także i zdradzony przez koalicjanta, na tym zwołanym w trybie nadzwyczajnym posiedzeniu sejmu, rząd Donalda Tuska musiałby się podać do dymisji, lub zostałby odwołany. 
Zamiast zapowiadanego i pozbawionego szans glosowania na „zwyczajnym” wotum nieufności – byłoby swoiste „nadzwyczajne” wotum nieufności wprowadzające czekającego w przedpokoju sejmowym Andrzeja Glińskiego na urząd premiera RP. Albo... „głos ludu” zadecydowałby o tym, że Gliński zostałby odstawiony tam skąd przyszedł, a premierem zostałby Jarosław Chcę Mieć Władzę Kaczyński.
Okres świąt, długiego weekendu, uroczystej atmosfery Święta Zmarłych i oczekiwania na powagę Święta Niepodległości  – wydawał się idealny na przeprowadzenie takiej akcji.

Nie udało się.
Tomasz Wróblewski, szef „Rzeczpospolitej” po niewczasie, ale jednak zorientował się co jest grane. Seria dziwnych sprostowań, wycofywania się, częściowych wyjaśnień, podjętych na łamach „Rzeczpospolitej”. Znikniecie zwołującego wcześniej konferencję prasowa samego Gmyza (zapewne konferencja ta miała być „dobiciem” rządu), wreszcie oddanie się Wróblewskiego do dyspozycji swoich szefów – oraz kontrakcja ekspertów, ludzi fachowo i rzetelnie wyjaśniających absurd stawianych w tekście Gmyza „trotylowych” tez – wywołały otrzeźwienie mediów.
Zrozumiano, że to nie są , jak dotąd, „jaja” Kaczyńskiego – ale sprawa ma śmiertelnie poważny charakter.

Premier Donald Tusk i Prezydent Rzeczypospolitej Bronisław Komorowski, niekwestionowany autorytet, cieszący się najwyższym zaufaniem Polaków – jasno i dobitnie nazwali niedopuszczalnym to, co się stało.

Jedynie zachowanie Prokuratora Generalnego, już po tym kuriozalnym akcie złamania prawa przez Kaczyńskiego i jego ludzi, spotykającego się PRYWATNIE z Jarosławem Kaczyńskim jest dziwnym zgrzytem noszącym znamiona... złamania prawa przez Prokuratora Generalnego.

Co teraz?
Teraz WSZYSCY, powtarzam WSZYSCY uczestnicy tego ZAMACHU STANU powinni stanąć przed sądem.

środa, 31 października 2012

Nie potrzeba być aktorem, by stać się gwiazdą komedii

Pierwsze slowo "Prawdziwego Polaka"

Cezary Gmyz "Jak rozpętałem III wojnę światową"

Córka Kaczorowskiego: nasz ojciec powinien spocząć na Wawelu

- Nasz ojciec powinien spocząć na Wawelu - powiedziała podczas specjalnej konferencji prasowej córka Ryszarda Kaczorowskiego. Dodała jednak, że ponowny pogrzeb odbędzie się już w sobotę, a ostatni prezydent na uchodźstwie spocznie w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie.

Doprowadza mnie do totalnej irytacji nazywanie Kaczorowskiego prezydentem. To historyczna brednia. Wprost kłamstwo. On nie był żadnym prezydentem i wymienianie jego nazwiska obok Kaczyńskiego jest nieuzasadniona nobilitacją. Podobnie jak umieszczenie jego nazwiska na tablicy w Pałacu Prezydenckim. Fakty są takie, że gdy Koczorowski zostawał owym prezydentem na Uchodźstwie to tak naprawdę emigracja
 miała klopot kogo wybrac, bo... nikt nie był chętny na figuranta bez znaczenia i relikt przeszlości. Kaczorowski się zgodził i zostal. Salony a raczej saloniki londyńskie go namaściły. 

wtorek, 30 października 2012

w PiS du


Cezary Gmyz człowiek, który wysadził w powietrze Kaczyńskiego trotylem i nitrogliceryną

Cezary Gmyz człowiek, który wysadził w powietrze Kaczyńskiego trotylem i nitrogliceryną – TO BYŁ ZAMACH RZECZPOSPOLITEJ NA OJCA NARODU

Cezary Gmyz wykończył Kaczyńskiego.


Dzisiejszą fałszywką, na którą nabrał się Kaczyński, Cezary Gmyz wykończył Kaczyńskiego. Nieodpowiedzialny Cezary Gmyz podał nieprawdziwe na stan obecny dane. Trytolu nie było. Prokuratura go nie stwierdziła. Nie było bomby glicerynowej. Cezary Gmyz osmieszył dziś całą koncepcję zamachu. Ośmieszył, bo temat podłapał Kaczyński i z miejsca wysłał polski rząd do diabła. A to Kaczyński ujężdżając Smoelńsk jak Piłsudski kasztankę w jeździe opetanego do Sejmu nie ma moralnego prawa wypowiadac sie w imieniu Polski i Polaków. Polacy Kaczyńskiego nie chcą od dawna. Jego jednokrotna wygrana była nieporozumieniem. To nie Komorowski wygrał wybory przez nieporozumienie tylko Prezydent Tysiąclecia został wybrany przez nieporozumienie. 

Kaczyński nie ma żadnej legitymacji moralnej do wypowiadania się w imieniu Polaków. Kaszyński sieje spustoszenie w życiu polskiego społeczeństwa. Kaczyński dewastuje polskie życie publiczne w stopniu niespotykanym dotąd.

PiS usunął ze swojej strony artykuł "To już pewne: zginęli w zamachu"


ALE ZA PÓŹNO....

Kaczyński ma i tak swoje zdanie i swoje źródła. No bo zamach!

Właśnie usłyszałem pośrednio, że Kaczyński powiedział, iż podtrzymuje wszystko co powiedział o zamachu i zbrodniach i że PiS ma własne źródła.

Jeśli tak jest to powinny w trybie nadzwyczajnym tymi źródłami się zainteresować służby antyterrorystyczne, bezpieczeństwa wewnętrznego oraz prokuratura. Te dwie pierwsze są w bezpośredniej gestii Tuska. Prokuratura, jeśli sama nic nie zrobi, powinna dostać oficjalne zawiadomienie. Dodatkowo powinien do prokuratury być złożony meldunek o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na ukrywaniu faktu i dowodów popełnienia zbrodnii i równolegle wniosek o lżenie organów państwowych i oszczerstwa wobec tych organów (paragrafy podawałem kilka wątków wcześniej).

Z ewentualnym odebraniem immunitetu nie byłoby chyba kłopotu. Tusk ma piękną okazję się wykazać w próbie zatrzymania degrengolady państwa.

Może zrobimy jakieś zakłady: Tusk zrobi coś w tym rodzaju czy parę pustych słówek to było wszystko na co go było stać?

Kaczyński: zamordowanie 96 osób to niesłychana zbrodnia

- Zamordowanie 96 osób, w tym prezydenta RP i innych wybitnych przedstawicieli kraju, to niesłychana zbrodnia i każdy, kto choćby tylko poprzez matactwo lub poplecznictwo miałby cokolwiek z nią wspólnego, musi ponieś tego konsekwencje - powiedział na konferencji prasowej Jarosław Kaczyński odnosząc się w ten sposób do informacji opublikowanych przez "Rzeczpospolitą", według których na wraku Tu-154M znaleziono ślady trotylu.

poniedziałek, 29 października 2012

Wesoła gazeta pisze dziś, że poseł Przemysław Edgar Gosiewski odniósł kolejny wielki sukces - sukces pośmiertny.

Wesoła gazeta pisze dziś, że poseł Przemysław Edgar Gosiewski odniósł kolejny wielki sukces - sukces pośmiertny. Związków byłego polityka PiS z rodzimym PKP nie trzeba nikomu przecież przybliżać, a sytuacja, która ma miejsce obecnie robi wrażenie pośmiertnej akcji ratowniczej przeprowadzonej przez Gosiewskiego dla ratowania ukochanej i podupadającej stacji kolejowej Włoszczowa-Północ. Mamy oto niepodważalne dane, które mówią, że Stacja cieszy się teraz takim powodzeniem wśród pasażerów, że PKP planują uruchomienie drugiego przystanku. Szybkie wyliczenie uświadamia nam jak martwy poseł może uratować nawet całą magistralę. Uruchomiona w 2006 r. Stacja kolejowa Włoszczowa – Północ przyjmowała na początku dwa pociągi dziennie, a liczba "odprawianych" na niej pasażerów nie przekraczała kilkuset osób rocznie. Dzisiaj dzięki posłowi Gosiewskiemu w ciągu doby we Włoszczowej zatrzymują się aż 22 pociągi, a wynik finansowy stacji w I kwartale tego roku to 3978 sprzedanych biletów. To nie koniec cudów. GP pisze o tym, że powodzenie wspieranej zza grobu Stacji jest tak wielkie, że PKP PLK chce na tym dobrze zarobić i uruchomić drugi wspierany przez Edgara przystanek na Centralnej Magistrali Kolejowej - tym razem w Opocznie. Jeśli twierdziliście do tej pory, że stamtąd nie da się już nic zrobić to byliście w wielkim błędzie. Martwy od dwóch lat i wciąż ratujący polską kolej Gosiewski jest tego dowodem.







Kariera Marty Kaczyńskiej rozwija się w iście zawrotnym tempie.

Kariera Marty Kaczyńskiej rozwija się w iście zawrotnym tempie. Córka Lecha i Marii Kaczyńskich jest komentatorem wydarzeń politycznych, badaczem katastrof lotniczych, znawczynią i kolekcjonerką luksusowych samochodów, a także cenioną klientką najdroższych salonów mody. W ostatnich dniach Kaczyńska stała się surowym krytykiem polskiej sceny kabaretowej. Pogrążona w żałobie "Caryca" opisuje średnio
 zabawny, czasem beznadziejny, ale momentami znośny kabaret Stanisława Tyma, który była łaskawa obejrzeć i ocenić. Obejrzany przez panią Martę skecz jest średnio zabawny wtedy, gdy aktorzy naśmiewają się z nieukończonych na Euro 2012 autostrad, a smutny i nie do zniesienia wtedy, gdy grająca rolę cudzoziemki Krystyna Janda zastanawia się jak to możliwe żeby temat rozbitego samolotu jest prezentowany w mediach od dwóch lat. To był żart drwiący z katastrofy dla zrównoważenia wątku autostrad - Pisze Kaczyńska i dodaje, że już od dawna nie była tak zasmucona i rozczarowana.

Po gorzkiej refleksji na temat skeczu z Jandą i Tymem w roli głównej pierwsza sierota IV RP przechodzi do ostatecznej rozprawy nad twórcami opolskiego kabaretu. Dotknięta scenicznym absmakiem recenzentka nie rozumie jak można drwić z tragicznej śmierci tylu osób, których poniżają już Rosjanie. Kończąc swoją recenzję Marta Kaczyńska pisze o wyśmiewanej największej narodowej tragedii ostatnich dziesięcioleci i odwołuje się do uczuć wszystkich Polaków, którym nie wolno nagradzać brawami drwiących z niewyjaśnionej śmierci tylu osób artystów. Przykro mi tym bardziej, że wiem jak bardzo cenili Krystynę Jandę moi śp. Rodzice - Pisze o ostatnim zdaniu córka tragicznie zmarłej pary prezydenckiej. Zastawiam się czy były prezydent RP, który ma przecież swój wkład w polskie Euro 2012 ceniłby kolegów swojej córki z Krakowskiego Przedmieścia? Do czyich uczuć odwoływali się popierani przez Kaczyńską ludzie, którzy doprowadzili przed Bristolem do pierwszej prowokacji wobec piłkarskiej reprezentacji Rosji?





Bycie smoleńską wdową to w tej chwili jedno z najbardziej pożądanych zajęć w kraju.

Bycie smoleńską wdową to w tej chwili jedno z najbardziej pożądanych zajęć w kraju. Prawdziwa góra pieniędzy z odszkodowań i inne profity fundowane przez prezesa PiS rodzinom chętnym do przehandlowania czci i pamięci o swoich bliskich sprawiają, że nikomu do tej pory nieznani ludzie regularnie lądują w telewizji i na pierwszych stronach najpopularniejszych polskich tytułów prasowych. Przykładem w
ielkiej nekro-kariery jest senator Beata Gosiewska, która zwłoki swojego męża wycisnęła niczym dorodną i pełną soku cytrynę. Dzięki swojemu zaangażowaniu w propagowanie teorii spiskowych na temat katastrofy Gosiewska uzyskała od Kaczyńskiego miejsce na listach PiS do senatu RP i rozpoczęła wielką pokazową traumę.

Trauma nieutulonej w żalu wdowy obejmuje funkcję Senatora RP i sekretarza Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010. Oprócz tego Beata Gosiewska leczy rany w salonach fryzjerskich, domach mody, a także szczerząc idealnie wybielone zęby na licznych przyjęciach , galach oraz w skrajnie prawicowych mediach gdzie udowadnia, że jej mąż wrócił do kraju zmniejszony, odchudzony i pozbawiony gustownych szelek. Pogrążona w żalu wdowa nie może również narzekać na zasobność swojej sakiewki. Często opowiadająca o tym, że rząd zostawił ją na pastwę losu biedna senator otrzymała 250 tys. zł zadośćuczynienia za katastrofę, a prócz tego zarobiła w 2011 r. 113 zł za pracę na dyrektorskim stanowisku w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, 22 tys. zł za sprawowanie mandatu senatora oraz 25 tys. zł za pełnienie funkcji radnej w warszawskiej dzielnicy Wola. Oszczędności tej zostawionej samej sobie kobiety to blisko milion złotych. Powiedziałbym, że to całkiem nieźle, ale przodująca brygadzistka smoleńskiego przemysłu prywaty nienawiści i pogardy chce więcej.

Żądna kolejnych przygód Gosiewska nie zwróciła się o stosowaną informację do Antoniego Macierewicza, który śledztwo smoleńskie kończy i idąc w ślady swojej teściowej postanowiła zaskarżyć premiera Donalda Tuska do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie pod zarzutem blokowania jej dostępu do informacji publicznej. Nieutulona w żalu wdowa po pośle Przemysławie Gosiewskim twierdzi, że rząd nie chce ujawnić, jakie kroki poczynił by odzyskać od władz Rosji wrak samolotu Tu-154M, wraz z jego czarnymi skrzynkami. Może warto zwrócić się z wątpliwościami na temat wraku do zaprzyjaźnionej "Gazety Polskiej", która już kilka dni temu pisała, że wrak zostanie zmielony o odstawiony do kraju w postaci nieprzydatnej do spożycia smoleńskiej papki?



poniedziałek, 22 października 2012

Szokujące zdjęcia katastrofy Smoleńsk Шокирующие катастрофы Смоленск


Szokujące zdjęcia katastrofy Smoleńsk Шокирующие катастрофы Смоленск

Senyszyn o zlodziejskich rentach specjalnych dla darmozjadów smoleńskich


Minister Boni bardzo ostro skrytykował uwagi dotyczące braku oszczędności przy organizowaniu pogrzebów ofiar smoleńskiej katastrofy. Stwierdził teżżwnioski ze strony rodzin o renty specjalne, niektóre dosyć dyskusyjne były załatwiane, z pominięciem drogi administracyjnej, bez zastanowienia i sprawdzenia zasadności ich przyznania. Nawet, jeśli nie było podstawy do przyznania renty specjalnej, przyznawano jąautomatycznie i od ręki.

Panie ministrze Boni, krytyka takiego postępowanie nie jest, jak się panu wydaje, wariactwem. Wariactwem było podjęcie działań pospiesznych, bezmyślnych i nieuwzględniających stanu faktycznego.

Śmierć członka rodziny jest tragedią. Niespodziewana śmierć w wypadku jest dodatkowym szokiem. Takim samym, gdy ginie mąż-polityk i mąż-robotnik sezonowy, matka-posłanka i matka-bezrobotna, syn-student i syn marnotrawny. Nie ma teżznaczenia, czy ginie w katastrofie prezydenckiego samolotu, przepełnionego z biedy busu czy własnego, zdezelowanego roweru. Rozpacz zależy od siły związków uczuciowych, a nie od społecznej pozycji, zawodu, zarobków zmarłego ani okoliczności wypadku.

Renty specjalne, a także odszkodowania i zadośćuczynienia muszą być przyznawane wszystkim na takich samych zasadach, z zachowaniem procedur i zawsze po zbadaniu, czy są spełnione warunki. Tak jest w państwach szanujących prawo. Niestety w Polsce, po katastrofie smoleńskiej, zasady równego traktowania wszystkich obywateli zostały drastycznie złamane. W dodatku minister Boni robi z tego zasługę własną i rządu. Wstyd.